Jest jeden taki gatunek literacki, który fascynuje mnie i przyciąga jak magnes. I z jednej strony chcę, ale z drugiej uciekam wzrokiem od regału, bo nauczony doświadczeniem wiem, że będzie bolało. Że te z szarych komórek, które leniwie spoczywały do tej pory w mojej czaszce zostaną brutalnie wybudzone ze snu i zmuszone do pracy. Ten gatunek to fantastyka naukowa, a skoro zwę siebie humanistą, to naturalnym jest, że sam tylko przymiotnik wywołuje we mnie niepokój.
Futurystą jestem okazjonalnym, ale z nieskrywanym zaciekawieniem zgłębiam kolejne wizje przyszłości w literaturze. Próbuję znaleźć w nich jakiś wspólny mianownik definiujący człowieka, albo czasem zawierzyć najbardziej prawdopodobnemu scenariuszowi i szukać dowodów na jego potwierdzenie w świecie „tu i teraz”.
Nie znam nikogo, kto choć raz nie próbowałby rozpracować istoty nieśmiertelności, lub przynajmniej nie pojawiła się w jego głowie myśl o tym, jak by to było móc biec, wiedząc że meta nie istnieje.
„Kanais” jest literacką odpowiedzią na te pytania. To miejsce w którym życie nie oddaje się objęciom śmierci. W trwaniu w tej bezemocjonalnej egzystencji nie radzą sobie jednak wszyscy. Podobnie jak w „Wehikule czasu” Wellsa, dla głównego bohatera „Kanais” przebywanie w tym z pozoru utopijnym świecie jest głównym powodem do podjęcia próby wyrwania się z niego.
Marek Puławski niczym narkoman osuwa się w świat snów. Znajduje tam dużo więcej, niż oferuje rzeczywistość „Kanais”. Poszukuje odpowiedzi, zabierając nas, czytelników, w podróże razem z nim.
„Kanais” jest nieschematyczna. To wyzwanie rzucone czytelnikowi, który tę niejednoznaczną strukturę musi okiełznać, aby wydobyć z niej to, co najlepsze. Są momenty chaotyczne, ale jest też subtelna poetyckość, w której autor nie będzie szarpał was za rękaw i mówił „chodź w tę stronę”. Z typową dla snów specyfiką, sami musimy wybrać, za czym będziemy podążać i co z tej podróży przez mgłę zapamiętamy.
Jak rozumienie przeszłości jawić się będzie w przyszłości?
Czym będą wspomnienia, chwile, błędy i momenty?
Czy warto oddać za nie życie?
Być może nieśmiertelność nie jest stanem fizycznym, ale by trwać wiecznie wystarczy utrzymywać wspomnienia przy życiu.
Te i jeszcze więcej pytań postawił przed czytelnikiem nieznany większemu gronu czytelników Jan Drożdż.
Ja starałem się wydobyć dla Was pozbawioną spoilerów esencję „Kanais”, ale najlepiej jak sami zajrzycie do darmowego fragmentu na stronie www.jandrozdz.pl
Tam też, i tylko tam, będziecie mogli nabyć książkę.