Marcin
Okoniewski
Kim jest Okoń w sieci?
Marcin mówią nieliczni. Okoń za to od dzieciństwa dla wszystkich. W końcu Okoniewski
z nazwiska, więc niech już tak zostanie.
Karierę sportowca przekreśliły liczne kontuzje, na szczęście umysł pielęgnowany pilnością w nauce odkrył nowe horyzonty, w których odnalazłem prawdziwego siebie. Politologiem być zapragnąłem, by po roku wejść na ścieżkę dziennikarstwa. Żądny praktyki, wylądowałem w telewizji.
I uwaga tutaj wchodzi ten oklepany wątek retrospekcyjny. Podniosła muzyka. Złapałem za kamerę, spojrzałem przez wizjer i … TAK! To było to!
Nie wierzyłem, że taki banał dotknie i mnie. Ale cóż, stało się. Pokochałem to i dostosowałem swoje życie do jednej pasji – opowiadania obrazem.
Mój mentor zwykł mawiać, że gdybyśmy my – filmowcy – żyli w średniowieczu, bylibyśmy malarzami. Aby jednak język filmowy odpowiednio wyrażał myśli, należy dbać o siłę wyobraźni. Książki nie mają tutaj konkurencji. Ukształtowały mnie. Natchnęły mnie. I stanowią zdecydowanie bardziej zgrany duet z filmem, niż ja i moje dziennikarstwo. Nigdy nie mówię nigdy. Bo okazało się, że to dziennikarskie parcie na szkło, jednak gdzieś we mnie siedzi.